#DobrzeMieć Żabkę i być w Żabce i #DobrzeMieć historie o powstawaniu sieci, którą możesz się z dumą podzielić 📜🗣️- opowiada Jerzy Piechocki

🎙️ Finałowy, 25. odcinek serii #DobrzeMieć Żabkę! Katarzyna Dowbor rozmawia z Jerzym Piechockim z Poznania - legendarna postać - nauczycielem geografii i historii, który w 1998 roku przyjął propozycję i został jednym z siedmiu pierwszych franczyzobiorców Żabki w Polsce. To historia o odwadze, wizji i ludziach, którzy zbudowali największą sieć convenience w kraju.

Odcinek 25| #DobrzeMieć Żabkę!

Usiądź wygodnie z filiżanką kawy ☕ i posłuchaj rozmowy 🎧.  

📚 CZEGO DOWIESZ SIĘ Z ODCINKA:

  • Jak franczyza zmieniła życie tysięcy Polaków w małych miejscowościach
  • Jak wyglądał polski handel w latach 90. przed erą internetu
  • Dlaczego Polacy nie pili kawy „na wynos” w 1998 roku
  • Jak 7 osób bez doświadczenia stworzyło największą sieć w Polsce
  • Jakie błędy popełniali pierwsi franczyzobiorcy i czego się z nich nauczyli
  • Dlaczego Żabka to „jedna wielka rodzina” według jej twórców

💡 NAJBARDZIEJ INSPIRUJĄCE CYTATY:

„Żabka to moje piąte dziecko” – Jerzy Piechocki

„Daliśmy takim ludziom godność. Oni są teraz wartościowi w swoim odczuciu” – o wpływie Żabki na życie franczyzobiorców

„W siódemkę robiliśmy wszystko – od prawnika, przez remont, po znalezienie dostawców” – o początkach bez wsparcia centrali

👥 LUDZIE, KTÓRZY TWORZYLI HISTORIĘ:

  • Franczyzobiorcy, którzy jako pierwsi przecierali szlaki – nauczyciele, prawnicy, gospodynie domowe z całej Polski
  • Panie po 50-tce uczące się obsługi komputera przez tydzień
  • Małżeństwa prowadzące sklepy razem przez 25+ lat
  • Mistrzowie różnych dyscyplin – od kickboxingu po przedsiębiorczość
  • Córki i synowie przejmujący sklepy od rodziców

🚀 ROZWÓJ SIECI – OD POZNANIA NA CAŁĄ POLSKĘ:

  • 1998: 7 sklepów testowych, w tym pierwszy w Swarzędzu
  • 2000: Kilkaset sklepów w całej Polsce
  • 2025: Ponad 11 000 lokalizacji – od małych wiosek po centra miast

Ten finałowy odcinek serii #DobrzeMieć Żabkę! to hołd dla wszystkich, którzy przez 26+ lat budowali tę niezwykłą markę. Od Poznania i Swarzędza po całą Polskę – to historia o ludziach, którzy uwierzyli w wizję i ją zrealizowali.

#DobrzeMieć takich ludzi wokół siebie!

Każdy odcinek to inna historia – poznaj je wszystkie!

#DobrzeMiećŻabkę #KatarzynaDowbor #DobrzeByćwŻabce #Franczyza #Sukces #Inspiracja #Biznes #budowaniefirmy #żabkaodpoczątku

🌐 Odwiedzaj regularnie naszą stronę, by czerpać wiedzę od przedsiębiorców, którzy odważnie zmieniają swoje życie❤️

Transkrypcja

[00:00:00] KD: Dziś czeka mnie spotkanie z niezwykłym człowiekiem, panem Jerzym, który jest Żabką od początku. Dobrze mieć okazję do takich rozmów, z których czerpiemy inspirację i uczymy się od najlepszych. Przy dobrej kawie oczywiście Zapraszam. Katarzyna Dowbor. 

 

[00:00:36] JP: Dzień dobry, nazywam się Jerzy Piechocki, jestem z Poznania, mieszkam niedaleko. Dobrze spałem. Dziękuję, Ale to mimo wszystko jest trochę stresujące, Nie? Na razie dziękuję. Zaczynamy. Tak. 

 

[00:00:50] KD: Dobrze mieć ideę, która daje początek wielkim rzeczom. Jest z nami pan Jerzy, który jest, no, Historią Żabki. Człowiek, który był jednym z pierwszych franczyzobiorców. Zdaje się, że było was tam siódemka, prawda? I pan Jerzy zdecydował się, drodzy Państwo, zrezygnować z posady nauczyciela, geografii i historii i zaryzykować wejścia w sieć, która tak naprawdę dopiero się tworzyła. Co spowodowało, że Pan podjął taką decyzję? 

 

[00:01:28] JP: Historia zaczyna się troszeczkę wcześniej, jeszcze w trakcie tworzenia dyskontów, ale to to było trochę przypadkowe, bo wychodząc z dyskontów dostaliśmy zadanie otwarcia małych sklepów. Wtedy też była informacja, że to mają być 35 metrowe sklepy. Szybko się okazało, że to troszeczkę się zmieniło. Za malutkie. No i nie wiedząc o tym, że się to nam nie uda. A groziło nie było takie proste. Jednym z istotnych elementów było to, że cała ta siódemka nie miała żadnych doświadczeń rodzinnych czy jakichkolwiek innych. Że ojciec prowadził warzywniak, czy czy ktoś tam z rodziny miał. 

 

[00:02:19] KD: Mieliście mieć nic wspólnego? Nie mieliście. 

 

[00:02:23] JP: Nadzorowaliśmy dyskonty, ale nadzorowanie dyskontu, a otwieranie sklepu i stanie za kasą to są dwie zupełnie inne kwestie. Ale też otwierając te siedem sklepów popełniliśmy trochę błędów, które się przydały. Bo tak naprawdę zadanie, które nam postawił właściciel, pan Mariusz, było takie, żebyśmy otworzyli te sklepy i zdobyli doświadczenie nie po to, żeby ten sklep otworzyć. Tak, ale przede wszystkim po to, żeby potem Można powiedzieć idź w Polskę i utworzyć sieć. Byliśmy potem szefami makroregionów, którzy mieli za zadanie poszukać ludzi, partnerów i otwierać kolejne sklepy. I to szło szybko, także dlatego, że trochę tych sytuacji, które były w trakcie tych około półrocznego okresu prowadzenia tych sklepów, no często się okazało, że to były fajne pomysły, tylko kończyły się na fajnym pomyśle, nie wiedząc o wielu sprawach związanych z prowadzeniem sklepu. Kolega otworzył w Poznaniu na jednej z głównych ulic żabkę, która miała 20 metrów. Szybko się okazało, że to jest po prostu niewłaściwy format, żeby nie powiedzieć zwyczajnie za mały. Otworzyłem sklep w Swarzędzu. Sala miała 70 metrów. No więc to już było trochę sensowniej, ale dostałem od szefa polecenie, że mam otworzyć sklep, gdzie będzie długi, duży regał gazetowy. Tam było 350 tytułów. Tak dla Państwa, którzy może macie tylko dzisiaj małe kontakty z gazetami. 350 to mały trochę więcej albo i mniej ruchy. Ale to nawet nie tylko to, że 350 tytułów to jest to, że wieczorem trzeba zdjąć około stu, żeby oddać do ówczesnego ruchu jako niesprzedane, a rano. 

 

[00:04:22] KD: Nałożyć kolejne. 

 

[00:04:23] JP: Godzine mieć czasu na to, żeby włożyć kolejne. 

 

[00:04:26] KD: Panie Jerzy, ale to były zupełnie inne czasy. Wy robiliście wszystko, wyszukiwaliście lokal, musieliście to wszystko poustawiać, próbowaliście co się sprzeda, co się nie sprzeda. Teraz franczyzobiorcy mają dużo, dużo łatwiej. 

 

[00:04:43] JP: To prawda? Tak. Dość powiedzieć, że tak naprawdę w centrali to było tylko kilka osób. My byliśmy w siódemkę, robiliśmy wszystko. Trzeba było z prawnikiem uzgodnić umowę, podpisać z właścicielem, dopilnować remontu, znaleźć 5 10 dostawców pieczywa, warzyw i wszystkiego innego. No i oczywiście załogę. Poukładać to wszystko w sklepie i otworzyć sklep. 

 

[00:05:08] KD: Dużo było tych błędów? Dużo, prawda? 

 

[00:05:11] JP: Trochę. 

 

[00:05:12] KD: Trochę. 

 

[00:05:13] JP: Przypomnę o takich, które są ciekawe, bo one z błędów wyszły nam pozytywnie. Jednym z tych jest właśnie ta kwestia tego tego sklepu, który był za mały na. 

 

[00:05:24] KD: Wielkości. 

 

[00:05:26] JP: Powierzchni sprzedaży. Natomiast z tymi gazetami to szybko się okazało, że niestety za dużo. Klient nie chciał mieć tyle gazet, bo oczekiwał w takim sklepie w znacznej mierze spożywczym trochę gazet, dzisiaj tych gazet. 

 

[00:05:42] KD: Codziennych, prawda? 

 

[00:05:44] JP: Natomiast ciekawsza sprawa jest inna, bo to dla mnie była fajna nauczka. Mianowicie przypominam, że ja otwieram pierwszą żabkę w 98 roku, czyli do wejścia do Unii Europejskiej w 2004, to jeszcze mamy tak jeszcze bardziej u mamy do Schengen 2007. To tak dla młodzieży historia, czy jesteśmy bardzo mocno wcześniej? No i ponieważ miałem dużo dużą salę sprzedaży, to właściciel wymyślił, żeby postawić kawomat. 

 

[00:06:17] KD: Czyli to, co w tej chwili jest standardem. 

 

[00:06:19] JP: Standard jest taki, że sprzedajemy miliony kaw kawą, a to był taki pół na pół, na 2 metry wysokości, taka wielka szafa. Postawiłem to w sklepie, zrobiłem taki stolik, żeby można było sobie wypić kawę. No i proszę zgadnąć, ile tych kaw sprzedałem przez kilka miesięcy. 

 

[00:06:36] KD: No nie wiem. Kilka. 0 0. W ogóle nikt nie pił kawy. 

 

[00:06:41] JP: 0. 

 

[00:06:42] KD: Nie było to w zwyczaju. Teraz lubimy wyjść na zewnątrz, wypić kawę. Kiedyś w domu się piło. 

 

[00:06:48] JP: Gdybyśmy powiedzieli nie było klienta. Polacy jeszcze nie pojechali za granicę, jeszcze nie widzieli tych duńskich, angielskich i innych tam osób chodzących po mieście z kawą w ręku. Teraz to jest normalna sprawa. No i po kilku miesiącach musieliśmy ten kawał zlikwidować po to, żeby on wrócił do nas za jakiś czas. Ale to dopiero kilka lat później spowodowało, że że można było to wprowadzić i było widać, że już są młodzi ludzie, klienci, potem coraz starsi. 

 

[00:07:19] KD: Ale pan był pierwszy? 

 

[00:07:21] JP: To przypadkowo. Tak, ale to jest ciekawa sprawa. Jest z godzinami otwarcia, ponieważ wiedzieliśmy, wiedzieliśmy, jak mniej więcej są różne sieci otwarte convenience na świecie, więc otworzyliśmy wszyscy mniej więcej w podobnym okresie. W tym październiku 98 otworzyliśmy sklep od siódmej do 22.00. No i było przez, nie wiem, tydzień, dwa, cztery może. Wszystko bardzo fajnie, ale po iluś dniach, jak już skończyły się odwiedziny sklepu, to ludzie zwiedzali te sklepy. Ja otworzyłem w Swarzędzu na Rynku Swarzędz. To było 20 30 000 miasteczko i dlatego ta kawa nie poszła. No i otworzyliśmy o siódmej. I co się okazało? Szybko okazało się, że klient nas wyprostował, bo to klient tak naprawdę decyduje o handlu. Klienci przed siódmą już stali. Powiem tak tupali nogami, bo chcieli, żeby ten sklep otworzyć. 

 

[00:08:17] KD: Bo do pracy na 7:00. 

 

[00:08:18] JP: Do pracy, bo bułki, bo gazety, bo tam różne rzeczy. I siódma to było dla nich za późno. No tak, o 22, jak zamykaliśmy. Powiem tak nigdy nie zamknęliśmy 22:00, ponieważ się okazało szybko, że klient. Było mnóstwo klientów w sklepie. No i trzeba było otworzyć jeszcze, jeszcze. No w końcu padła prosta decyzja. Otwieram od szóstej do 23:00 i tak jest do dzisiaj. Także czasami te doświadczenia, takie, które są początkowe, negatywne, przekładają się na bardzo dobre i pozytywne. Kawa czy godziny otwarcia. 

 

[00:08:52] KD: Czyli taką metodą prób i błędów? 

 

[00:08:54] JP: Trochę tak. Więcej prób było z listami towarowymi, bo to jednak wcześniejsze nasze doświadczenia z dyskontów, a Żabka to zupełnie są inne proporcje. Dość powiedzieć, że początkowo traciliśmy w Żabce 5 litrową wodę, tylko nikt nie zadał sobie pytanie gdzie ta woda 5 litrowa ma stać jak sklep ma 35-50 metrów 

 

[00:09:20] KD: Czyli próby, próby, próby. Okazuje się, że one dawały rezultat. 

 

[00:09:27] JP: To było fajne, że szybko się też uczyliśmy. To też dobrze, że taka grupa, że kierownictwo. My w siódemkę. Potem dochodzili nowi ludzie, mnóstwo wspaniałych postaci od samego początku się przewinęło przez żabkę i. I to jest coś, co do dzisiejszego dnia mi się ogromnie podoba. Jako były belfer to to czuję tę sytuację, gdzie można się spotkać z ludźmi, porozmawiać. Pierwszy franczyzobiorca już po nas, bo dziś 99 roku ja zamknąłem w kwietniu, a koledzy chwilę później. Pan Piotr w Poznaniu o Chwaliszewie otworzył sklep 8, czyli tak naprawdę pierwszy sieciowy. Tak już, już, już w tej dalszej numeracji. No wspaniała postać, mistrz świata w kickboxingu. 

 

[00:10:15] KD: I zainwestował w żabkę. Tak Panie Jurku, niech pan mi powie jedną rzecz, bo pan zna, Pan cały czas ma kontakt, pan konsultuje pewne rzeczy, jest pan z tą Żabką tak naprawdę od początku, jak pan patrzy teraz na to, bo na ten niezwykły rozwój, bo to poszło niesamowicie, wydawało się, że jest tyle konkurencji, a Żabka sobie jednak na tym rynku świetnie poradziła. 

 

[00:10:44] JP: Najpierw powiem o tym moim sklepie. On się całkiem fajnie miewa dzisiaj. 

 

[00:10:48] KD: Cały czas funkcjonuje? 

 

[00:10:51] JP: Bardzo dobrze tak. Kiedy ja otwierałem, to tylko był sklep. Jak powiem to ten skrót i tak młodzież nie wie, że PSSy był wtedy. 

 

[00:10:58] KD: Ja wiem! 

 

[00:10:59] JP: Dzisiaj w okolicy mojej Żabki dawnej nie wiem, czy siedem, osiem, dziewięć dyskontów jest i różnych takich dużych sklepów, a ta Żabka naprawdę bardzo dobrze sobie radzi. Rozwój wynika z tego, że my od początku z tymi godzinami to specjalnie pokazuję, czy z tą kawą, a tym, że i już na początku wiedzieliśmy, że trzeba reagować na klienta, trzeba odnosić się do niego, trzeba obserwować jego zwyczaje. Z kawą się nie udało, bo za wcześnie. 

 

[00:11:29] KD: Ale potem okazało się, że to był strzał. Wyprzedziliście po prostu epokę. 

 

[00:11:34] JP: Mamy ogromną sprzedaż kawy I w momencie, kiedy się to zaczynało rozwijać, to też nie tylko żeby to był fajny koncert jest, ale także, że trafiali do niego i trafiają. Super ludzie. Od samego początku. Ja tu mógłbym wymienić mnóstwo osób. 

 

[00:11:53] KD: Panie Jurku, ale to często tak jak rozmawiam tutaj często to są ludzie kompletnie innych zawodów, No pan belfer, nauczyciel, tu mamy i prawników, i osoby, które w trakcie franczyzy pokończyły studia. To są tacy fajni, ambitni i młodzi i w średnim wieku. To są ludzie, którzy często zostawili swoje wyuczone zawody, zawody, w których odnosili jakieś sukcesy dla tej franczyzy. 

 

[00:12:25] JP: Tak, no to są też małżeństwa. 

 

[00:12:27] KD: Tak, rodziny, siostry, bracia. 

 

[00:12:30] JP: Miałem szefa makroregionu. Wspaniały człowiek. Jacek z żoną Bogną pracują w Rybniku. Jurek. Jurek ze swoją żoną Marią na Śląsku też. Czy inne osoby, z którymi pracowałem, którzy ze mną pracowali, czy ja z nimi? No to naprawdę jest super. Tak, niektórzy pokończyli studia. Super sprawa. Tak. A często przychodzili właśnie tak jak ja z takich miejsc czy zawodów, czy sytuacji, które kompletnie nie mieli. 

 

[00:13:01] KD: Nic z handlem nie miały. 

 

[00:13:02] JP: Nic wspólnego. Dość powiedzieć, że pierwsze szkolenia dla wtedy jeszcze ajentów trwały miesiąc. Jak przychodziły panie takie po 50 tce? Z całym szacunkiem dla pań po 50-tce. 

 

[00:13:17] KD: Młodziutkie. 

 

[00:13:17] JP: To nasi informatycy uczyli je tego co jest myszka, że jak otworzyć okno to nie otworzyć okno w budynku tylko coś innego. I tydzień trwało szkolenie komputerowe, bo trzeba było tych ludzi nauczyć. Szczególnie Młodzi ludzie już byli nauczeni, bo mama kupowała Commodore, Atari czy Amigę, ale nie dla siebie, tylko dla syna. Syn był świetny w kwestiach komputerowych, ale mama nie i teraz musiała otworzyć sklep. Podziwiałem pani za odwagę przychodzić do jakiegoś sklepu mięsnego albo gdzieś indziej, skądś tam. 

 

[00:13:54] KD: I otwiera żabkę. 

 

[00:13:55] JP: I otwiera. Po miesiącu czy dwóch otwiera żabkę. Musi się tego wszystkiego nauczyć. Zostaje często sama. Potem ktoś jej pomaga, tak jak partner czy ktoś inny. Ale mimo wszystko ten sklep prowadzi wiele osób. Mógłbym podać mnóstwo. Jest pani Ewa z Łeby. Do dzisiejszego dnia prowadzi od 2000 roku w meczu z Kluczborka. Chyba zawsze był. Ania z Wrocławia. Jak potrzeba było pomóc ajentem? To była Ania. Jak była powódź. Niedawno to Ania biegała, żeby tym ludziom, którzy mieli problemy tam Gdzieś na Śląsku też pomagać. 

 

[00:14:34] KD: Panie Jurku, ale to jest taka jedna wielka rodzina. 

 

[00:14:37] JP: No trochę tak. Jak byliśmy na początku, nas było niewielu, to kierując departamentem sprzedaży prawie znałem wszystkich. 

 

[00:14:46] KD: Pan po tym, jak przestał być franczyzobiorcą, poszedł uczyć innych. Pan awansował cały czas w tej sieci. 

 

[00:14:56] JP: My byliśmy tymi osobami, które miały tak naprawdę tą właściwą. Ta siódemka. Potem się to oczywiście szybciutko rozrastało, bo to momentalnie było i więcej sklepów. Pół roku, rok później to jest 100, 200, 1000 i też więcej osób musiało być w centrali i w terenie. Ale tak to naszym zadaniem nie było trzymanie się tych sklepów testowych czy eksperymentalnych, jakkolwiek je nazwać, bo po prostu tam mieliśmy zdobyć doświadczenie i z tym doświadczeniem. 

 

[00:15:24] KD: Pójść dalej. 

 

[00:15:24] JP: Uczyć tak, uczyć innych też. 

 

[00:15:26] KD: I to się udało, bo pan jakby cały czas jeszcze doradza, pomaga, stara się jednak tę rodzinę Żabki trzymać. 

 

[00:15:36] JP: Teraz jest skromnym konsultantem. 

 

[00:15:38] KD: Ale konsultant z doświadczeniem. 

 

[00:15:41] JP: Można też zwrócić uwagę na pewne kwestie, które były kiedyś i tak naprawdę czasami to pewne rzeczy wracają. Ta kawa jest takim klasycznym przykładem. Czy te godziny, młode osoby, które pracują w centrali, czy w terenie, to nawet nie wiedzą, że te nasze doświadczenie początkowe to nie było takie proste. Tak, trochę było strachu, no bo my wychodząc ze szkoły czy gdziekolwiek tam, skądś dostajesz sklep, kasa fiskalna, komputer, cała masa różnych rzeczy. 

 

[00:16:13] KD: Ale człowiek jeżeli chce, to daje radę się tego wszystkiego nauczyć. 

 

[00:16:18] JP: Tak, a jeśli jeszcze jest w otoczeniu fajnych ludzi. 

 

[00:16:22] KD: Którzy go szkolą, którzy go uczą, którzy przekazują Swoje. Swoją wiedzę i nie trzeba wyważać drzwi, które już zostały wyważone. To jest mistrzostwo świata. 

 

[00:16:34] JP: Od początku poza nami agenci mieli dużo rzeczy pokazanych, które dostawali, no bo też nie można było co chwilę od początku zaczynać tak jak my popełniliśmy błędy. No to po co mają? Następnie jak my zrobiliśmy dobrze, to trzeba było to kontynuować. Dzisiaj to jest po prostu firma. Ja pamiętam, jak pierwsze pierwsze informacje były no to może siedem tysięcy czterysta żabek będzie. To tak patrzyliśmy. 

 

[00:17:03] KD: Co sobie wymyślił, nie ma takiej szansy. 

 

[00:17:05] JP: Teraz mamy ponad 11 tysięcy. No to ja mówię No to pewnie teraz to na Marsa. Musk wysyła swoich tam swoje rakiety, no to trzeba tam założyć czapkę, bo Marsjanie pewnie też polubili żabki. 

 

[00:17:17] KD: Niesamowita jest ta historia, bo to jest historia według mnie, osoby, która patrzy na to wszystko z boku, takiej pewnej lojalności do tego wszystkiego. Takiej wierności tej marce, bo to takie trochę pana dziecko, nie? 

 

[00:17:35] KD: Piąte. 

 

[00:17:38] JP: Piąte. No, dzisiaj jeszcze wnuki, więc tego jest dużo. I jak się ma jeszcze w otoczeniu mnóstwo fajnych osób, to naprawdę jest to ogromna przyjemność. Bo nawet jak są jakieś potknięcia, problemy, to widać, że w tej firmie najważniejsi są ludzie i oczywiście klienci, bo to wiadomo, że handel to jest związany z klientami, ale te relacje, które mamy od początku. Zresztą często spotykaliśmy się na różnego rodzaju spotkaniach z klientami, franczyzobiorcami, partnerami. Znało się większość albo prawie wszystkich. Po prostu dobrze się czujesz w grupie, którą się zna, gdzie jest bezpiecznie, gdzie można też wyjść z propozycjami? Tak, często widzę, jakie są różnego rodzaju pomysły w firmie, ale widzę też, że firma lubi pomysły, chociaż część z tych pomysłów potem z tego nic nie wychodzi. Okej. 

 

[00:18:33] KD: Ale nie przeszkadza mówić o tym. 

 

[00:18:36] JP: Tak jest. Tak prezes mówi lepiej, żeby rzucić pomysł i sprawdzić, że on się nie uda, niż w ogóle go nie nie podnosić. Bo potem jest jak z tą kawą czy z tymi, z tymi gazetami, czy z czymś innym. Nagle się okazuje, że musi przyjść czas. 

 

[00:18:52] KD: Odpowiedni moment. 

 

[00:18:53] JP: Ale też jeszcze o tych ludziach, bo to ja jako belfer to zawsze będę czuł te rzeczy. To jest rok mniej więcej 2000, około 7. Roku 2007, czyli tak mniej więcej, jak się już, już weszliśmy do Schengen, jesteśmy już. 

 

[00:19:08] KD: Już w Europie. 

 

[00:19:09] JP: Tak, pojechałem w Polskę i nie pamiętam, gdzie to było. Wchodzę do. Jest malutka wioska, naprawdę malutka. Kilkadziesiąt domów. Jest. Żabka przy głównej ulicy jest Akurat tak się złożyło, jest w środku klientka No i sobie gadamy. Ona opowiada mi, jak to kilka lat wcześniej z ogromnym strachem. Ktoś jej tam podpowiedział, żeby przeszła skądś. To już nie jest istotne. I objęła żabkę. Tu oczywiście te elementy z tym szkoleniem komputerowym i wieloma innymi rzeczami, ten strach. Ona mówi Wie pan, zawsze to byłam tak przy mężu, przy dzieciach. I mówi Pieniędzy to niby własnych nie miałam, a teraz, wie pan, i tu mówi z taką dumą, z takim zaangażowaniem, że ona jest kimś. Że ona w tej wsi to pożycza nawet rodzinie, Że córce wyprawiła wesele, wnuczce komunie. No kurde. 

 

[00:20:08] KD: Odżyła kobieta. 

 

[00:20:09] JP: Co tu więcej? Kiedyś słyszałam taką fajną kwestię, że daliśmy takim ludziom godność. Że oni są teraz wartościowi w swoim takim odczuciu. 

 

[00:20:20] KD: Ale też otoczenia. W odczuciu otoczenia ją szanuję. 

 

[00:20:24] JP: To nie jest Pani jakaś przy garach i dzieci, tylko. 

 

[00:20:30] KD: Juskowa, tak? 

 

[00:20:31] JP: Tylko właśnie to co w Ranczu było pokazane, takie sytuacje, gdzie nagle te osoby, bo to także dotyczy facetów, to akurat trafiłem na panią, gdzie dostają szansę na to, żeby całkowicie zmienić swoje życie. Te osoby często do dzisiaj jeszcze spotykam. To ile jest takich sytuacji, gdzie podchodzi osoba. Czasami mam problem, bo teraz tak, ona wie, kim ja jestem. Mi się wydaje, że ja też. 

 

[00:20:58] KD: Pamiętam jak przez mgłę. 

 

[00:20:59] JP: Nie pamiętam do końca I tak jakby nie mamy tych identyfikatorów, bo wcześniej to głupio odkręcać identyfikator i pytać się no pani Hania czy pani Halinka. 

 

[00:21:10] KD: Ale to są bardzo ważne rzeczy. Piękne jest to, co pan powiedział o tym, że ci ludzie odzyskali godność. Oni poczuli się wartościowi i oni taką szansę dostali. Ja myślę, że teraz, kiedy patrzy pan na to, jak bardzo poszło do przodu to szkolenie, jak wiele narzędzi dostają ci nowi franczyzobiorcy, żeby dobrze, sprawnie prowadzić te swoje sklepy, no to to jest niesamowite, jak to poszło do przodu, prawda? Obserwuje pan to? 

 

[00:21:48] JP: Tak, to nawet mi trudno użyć takiego określenia, bo to, co jest w tej chwili, a to, co my mieliśmy. No, nawet nawet trudno opisać. Czasami ktoś mi zadaje pytanie jak to było kiedyś? No jak mam Tobie powiedzieć, że my w siódemkę nie mieliśmy nic i nikogo i niczego. Sami wszystko robiliśmy. No oczywiście murarze murowali tam, malowali, ale to wszystko trzeba było dopilnować, przypilnować, razem zorganizować sobie, Bo właściciel nie obchodziło co tam jest, jakieś szczególiki, tylko. 

 

[00:22:21] KD: Ma działać. 

 

[00:22:22] JP: Ma działać i mamy zebrać te doświadczenia teraz. Dzisiaj to już wszystko, łącznie ze sztuczną inteligencją, więc to jest. 

 

[00:22:28] KD: No właśnie, no właśnie, ale to to dobrze, że to się tak rozwinęło, prawda? 

 

[00:22:34] JP: Tak, oczywiście tak. 

 

[00:22:35] KD: Bo gdyby zostało na tamtym poziomie, nic by z tego nie było. 

 

[00:22:38] JP: No konkurencja by nas przegoniła, a tak jesteśmy pierwsi. 

 

[00:22:42] KD: A teraz Żabka goni konkurencję, przegania, przegoniła, przegoniła. 

 

[00:22:47] JP: W wielu przypadkach, no to jesteśmy już na poziomie europejskim i światowym, więc to już nie jest taka skromna sieć. Tam 7, 10, 100, 200, 500 czy 5000 sklepów. Tak. 

 

[00:22:58] KD: Jest pan dumny? 

 

[00:22:59] JP: Bardzo. 

 

[00:23:00] KD: Jest pan bardzo dumny z tego, co pan zrobił i z tego, co pana piąte dziecko osiągnęło. 

 

[00:23:07] JP: Tak, tak, muszę powiedzieć, że tak, ponieważ no nie przypuszczałem, że po wyjściu ze szkoły będę miał szansę na takie działania. 

 

[00:23:18] KD: Bo jeszcze oprócz tego, że Żabka to inny dyskont. 

 

[00:23:23] JP: Jeszcze był wcześniej, jeszcze była sieć dyskontowa. Więc to tak w handlu troszeczkę zdążyłem tutaj pobyć. No i cieszę się, że te jedne i drugie, szczególnie Żabka, że to są takie dzieła, które wspólnie z wieloma osobami, które się przewinęły przez Żabkę i jeszcze są cała masa ludzi. 

 

[00:23:44] KD: Ale ja jestem w szoku, bo wydawałoby się, że poradziłby sobie matematyk, fizyk, a pan nauczyciel historii i geografii nagle sobie tak dobrze w handlu poradził. 

 

[00:23:57] JP: Jak byłem dzieckiem, to wszyscy mówili, że jak coś sprzedam, to na pewno dopłacę. Nie umiem takich rzeczy kompletnie anty. Byłem antytalenciem takim.  

 

[00:24:07] KD: Do handlowania? 

 

[00:24:08] JP: No, koledzy handlowali łyżwami, a ja je oddawałem. 

 

[00:24:10] KD: Panie Jurku, Teraz z kolegą jeździcie po Polsce i odwiedzacie tych najbardziej wiernych franczyzobiorców? Tak. Co to za akcja? 

 

[00:24:22] JP: To już trwa kilka ładnych lat, bo zaczęło się przed covidem. Jest całkiem duża grupa franczyzobiorców. Myślę, że kilkuset, którzy zaczynali trochę po nas, ale niewiele. Odwiedzamy ich w różnych miejscach, jedziemy do nich i gdzieś tam spotykamy się z nimi plus z jakąś rodziną czy ze znajomymi franczyzobiorcami. Zapraszamy ich na kawę. No i oczywiście wspominki. Opowiadają takie fajne rzeczy, że ja, który jest długo, nie znam tego i dowiaduję się, że coś tam i niektóre to nie nadają się do powtórzenia, ale pozytywne kwestie, chociażby takie jak z tym otwieraniem okna, to potem musieliśmy tłumaczyć informatykom, że nie możesz dzwonić do klienta i mówić niech pani zamknie okno, jak ona jest dopiero 4 dni czy 5 w sklepie. Albo niech pani tam te kable przestawi, żeby coś włączyli. Tam jest 50 kabli, bo tak zostawili. Kiedyś tam elektrycy, to to są fascynujące kwestie. A jeszcze dodatkowo to mniej się też podkreśla. Często obok siedzi nie tylko pan i pani jedna albo obydwie osoby mają na przykład dwa sklepy, albo małżeństwo prowadzi ten sklep, ale obok siedzi jeszcze córka czy syn, która prowadzi kolejne albo kolejne.  

 

[00:25:54] Przjemują, albo otwierają swoje. 

 

[00:25:56] JP: Jest taka kolejność troszeczkę taka rodzinna, że. No bo pani Halinka teraz przekazała swojej córeczce tam synowi sklep i ten sklep dalej. To są piękne kwestie. Nawet jak się jedzie potem do takiej Włodawy czy do Hrubieszowa. Praktycznie cały dzień. To jak się ich posłucha, no to to to naprawdę serce rośnie i opowiadają i tak są zaangażowani, opowiadają takie pozytywne. Kolega też podkreśla jak wychodzi. Bo zobacz, nikt nie mówi o tym, że. Że narzekają, że coś tam. Handel jest ciężko. On sam był dwadzieścia kilka lat ajentem, franczyzobiorcą, więc na grzbiecie nosi. Nosił ten sklep, to mówi zobacz, nikt się nie odzywa, że to źle, że to tak jest, że ta żabka taka niedobra, tylko odwrotnie. Cieszą się, pokazują. To jest naprawdę super sprawa. 

 

[00:26:44] KD: Panie Jurku, musi pan książkę napisać. 

 

[00:26:47] JP: Nie. 

 

[00:26:47] JP: Dlaczego nie? 

 

[00:26:49] KD: Niech pan spróbuje. No, taką wspominkową właśnie. Z historiami. 

 

[00:26:54] JP: To musiałby. Same nazwiska. Te nazwiska budowały, budowały i budują. 

 

[00:27:02] KD: To proszę pisać. W książce można wszystko zmieścić. 

 

[00:27:05] JP: Teraz mamy 1200 osób w centrali. Niestety to jest ten minus w wielkich. 

 

[00:27:12] KD: Korporacjach. 

 

[00:27:13] JP: Że potem w którymś momencie skądś znam tą osobę. Po głosie poznaję. Jako belfer mam trochę wyczucie głosu. Ostatnio widziałem taką panią, ale wcześniej widziałem ją 7 lat temu. Odwraca się. No to oczywiście, że kojarzę. 

 

[00:27:29] KD: Wie pan co, ja pamiętam czasy, kiedy w TVP też prawie wszystkich znałam. Począwszy od operatorów, skończywszy na tych, którzy kable przeciągają czy dźwiękowców. A w tej chwili też idę i. 

 

[00:27:43] JP: To się fajnie wtedy pracuje, prawda? 

 

[00:27:45] KD: Fajnie się pracuje. 

 

[00:27:46] JP: Idzie do siebie z domu, idzie się do siebie, nie idzie się do pracy czy do roboty. Jak to mówią tak nieładnie. Tak. 

 

[00:27:54] KD: Tak. Drugi dom. Ale z drugiej strony też się. No musi się to wszystko rozwijać. 

 

[00:28:00] JP: To bezwzględnie. No, dzisiaj kwestie informatyczne, językowe. Tak. Procedury to cała masa różnych kwestii. Wyjście poza Polskę. 

 

[00:28:09] KD: Panie Jerzy. Młodzi, młodzi franczyzobiorcy, nie mówię tu o wieku, tylko mówię o doświadczeniu, o tym, że są dużo krócej od pana w tym biznesie. Mają w tej chwili bardzo dużo narzędzi, takich, które pomagają. Pamięta pan, że wy musieliście wykonać telefon jeszcze stacjonarny, prawda? Bo to jeszcze komórek nie było i jakby wszędzie pojechać, podjechać, znaleźć tego, tego dostawcę. Tak było trudniej, było trudniej. 

 

[00:28:47] JP: Z jednej strony tak, bo to nie było takie gotowe. Poza tym zawsze trzeba było uważać, czy się nie popełnił błędu, no i konsultować z kolegami, też z centralą, jak to będzie dalej, bo to zawsze był cały czas ten element, że my musimy być przygotowani do otwieraniu już gdzieś indziej w Polsce. Nie tego swojego sklepu, tylko następnych. 

 

[00:29:09] KD: I to wszystko ma być takie samo? 

 

[00:29:11] JP: Ma być ustandaryzowane, bo to to wiedzieliśmy, że takie rzeczy muszą być. Więc z jednej strony to było trudniejsze, z drugiej strony też było fajne, bo były kontakty z ludźmi, trzeba było do tego piekarza pojechać. To też jest fajna sprawa. Dzisiaj to, co w komputerze widzimy, tam jakaś twarz albo i tam jest tylko zarys. Tak. No i się odbywa jakaś tam jakiś kontakt. Mnie to. 

 

[00:29:36] KD: Wolałem tamte czasy? 

 

[00:29:38] JP: Iść tak, porozmawiać bezpośrednio. Ale też niedawno rozmawiałem z taką osobą u nas w centrali, bo w trakcie covidu to nasze open spaces były puste. No i tam raz po raz się ktoś pojawił na 50 biurek to tam 2,45. Teraz widzę, że się coraz więcej osób wraca do tych biurek i spotykam taką osobę, którą znam od dłuższego czasu i mówi No ile można siedzieć samemu w tym domu, tam i z tym klawiaturą, klawiaturą i nie. To wolę przyjść do pracy. 

 

[00:30:11] KD: Tak, jeżeli się lubi ludzi, to na pewno warto z tymi ludźmi być i pracować. Panie Jurku, ja myślę, że takich ludzi, ludzi, którzy są taką opoką firmy, są takim są taką historią tej firmy, należy bardzo szanować i doceniać to, co dla tej firmy zrobili. I widzę, że pan tu jest doceniany, bo jest Pan z kimkolwiek. Nie rozmawiam na temat Żabki, to wszyscy mówią o, będzie pan Jerzy. To jest historia, to jest człowiek, który tworzył Żabki, który zna i który cały czas z nami jest. I to jest piękne. 

 

[00:30:50] JP: To miłe, ale tak naprawdę to bardziej się czuje wykonawcą wielu decyzji, które zapadały gdzieś indziej. To, że wspólnie z kolegami, szczególnie z tą szóstką siódemką, to naprawdę był fajny okres, ale później także miałem. Może jako belfer miałem zawsze szczęście do ludzi i tak naprawdę to przez lata też uczyłem. Więc ten bakcyl nauczycielski gdzieś tam pozostał. Ale jeszcze raz podkreślam to tak naprawdę ludzie tutaj się zaznaczają w tej całej historii 20, prawie 7 lat Żabki. I myślę, że dalej będzie tak samo, bo jak obserwuję dzisiaj młodych ludzi w firmie, to naprawdę jest to. 

 

[00:31:34] KD: Jest Pan dumny z tego młodego zespołu, tych nowych, którzy przyszli? 

 

[00:31:39] JP: Jako były nauczyciel nie mogę inaczej, to trudno. I nawet jak obserwuję tych moich uczniów, którzy raz po raz mnie zapraszają i obserwuję tych 20 30 latków w firmie, to naprawdę jest coś imponującego. Zresztą mam, mam dzieci 40 lat, 40 letnie, więc to troszeczkę starsze, ale patrzę na tych młodych ludzi. Jestem pełen podziwu z językami, z tym komputerem, z tą sztuczną inteligencją, z takim otwarciem na świat. No co za problem. To pojedziemy do Berlina na kawę albo do Żabki na kawę. 

 

[00:32:11] KD: Ja myślę, że wie pan, co jest siłą według mnie człowieka z zewnątrz, który się przygląda temu, co jest siłą. Moim zdaniem Żabki właśnie ludzie. I to, że ja nie widzę jakiejś walki między sobą, tylko mamy wspólną rzecz do zrobienia. Z kimkolwiek nie rozmawiam, to to są ludzie, którzy są bardzo przejęci swoją rolą, tym co mają zrobić, ale także są bardzo zaangażowani w to. To nie jest tak, że przychodzę do pracy, wychodzę, zamykam, zapominam. Prawda? To jest coś takiego, że przychodzę i cały żyję tym. 

 

[00:32:52] JP: Tak, potwierdzam. No. Prowadzenie Tak jak Piotr 25 26 lat sklepu to nie jest lekka robota, to trzeba być mocno zaangażowanym, upartym, chcieć być w tym sklepie, lubić tych swoich klientów. Oni mają swoich klientów. To są klienci, którzy z kolei lubią tą panią franczyzobiorczynię, bo ona obsługuje. To fajnie, bo ona tam przychodzi, pogadają, znają się często, są osiedlowe układy, takie przyjacielskie. No, handel nie jest lekką pracą, ale jak ktoś lubi ludzi, to naprawdę można odnaleźć tak jak w szkole. Fajne takie sytuacje, gdzie są fajni ludzie, fajni klienci, fajni franczyzobiorcy. To naprawdę 20 wielu. Zaczęliśmy z kolegą odwiedzać tych naszych jubilatów. Myśleliśmy, że to będzie niewiele. Się okazuje, że. 

 

[00:33:48] KD: Całkiem sporo zostało? 

 

[00:33:50] JP: Tak, tak, tak i pamiętają, Zaangażowani są opowiadają pewne rzeczy, które ja będąc od początku nawet też nie wiem, Ale to jest bardzo miłe. 

 

[00:34:01] KD: Panie Jurku, ja bym chciała panu bardzo podziękować za tę rozmowę, bo to rzeczywiście ważny czas też dla pana, bo pan patrzy na to swoje dziecko i mówi dobrze się stało, dobrze zrobiłem, dobrze je wychowałem. 

 

[00:34:19] JP: Patrzę, patrzę na to, że byłem w środku pewnych procesów, sytuacji, które dzisiaj pokazują się naprawdę imponujące. Więc też wypada podziękować wszystkim osobom, które od początku miały pomysł, stworzyły tą żabkę, miały tą ideę. Potem wszyscy ludzie, którzy z którymi ja pracowałem, którzy się przewinęli przez te 20 kilka lat, bo to naprawdę byli i są. Mam nadzieję, że wiele jeszcze będzie osobami, które są wspaniałe, które właśnie akcentują i dają rys tej firmy. 

 

[00:34:55] KD: Bardzo dziękuję za tę rozmowę. 

 

[00:34:57] JP: Dziękuję bardzo. 

 

[00:35:00] KD: Panie Jurku. Logotyp Żabki. Nazwa Żabki. Skąd to się wzięło? 

 

[00:35:07] JP: To był pomysł właściciela. I to jest mniej więcej chyba teraz będzie rocznica, bo to było gdzieś koło kwietnia 98 roku. Odbierałem ten logotyp, bo to było kilka propozycji. Zostało. Potem została wybrana Żabka, ta, która była pierwsza. 

 

[00:35:25] KD: Ale to pan wybierał? Nie, to cała ekipa. 

 

[00:35:28] JP: To kierownictwo firmy wybierało, co akurat mi się bardzo podoba. Żabka oczywiście z sentymentem traktowałem przez lata. Potem to się zmieniło, ale teraz jest naprawdę super. Nowoczesna taka. 

 

#Przedsiębiorczość #Żabka #HistoriaSukcesu #Przedsiębiorca #Franczyzobiorca #RozwójBiznesu #PasjaIDeterminacja #franczyzazabki #wsparcierodziny #franczyzawpolsce #dyrektorsprzedaży #wsparcie #społeczność #strategiabiznesowa #odpowiedzialnośćwbiznesie #DobrzeMiećżabkę! #rozmowyKatarzynyDowbor #JerzyPiechockil #bizneswgórach #początkiwżabce #żabkakiedyśidziś #Swarzędz


    Potrzebujesz pomocy w utworzeniu zgłoszenia?
    Zadzwoń do nas lub skorzystaj z czatu!