Dlaczego Żabka?

Julita Szulczyk, Franczyzobiorczyni: Postanowiłam kontynuować rodzinną tradycję. Odkąd pamiętam, miałam styczność z Żabką. Moi rodzice prowadzą swoje placówki pod szyldem sieci – tata już od przeszło dziesięciu lat, mama od prawie trzech. Każdą wolną chwilę spędzałam w Żabce, pomagając im w obsłudze klienta albo wyręczając w sprawach biurowych – posiadam więc praktyczną wiedzę o franczyzie z Żabką. I kiedy dwa lata temu po raz pierwszy pomyślałam, że właściwie dobrze byłoby mieć własny sklep, poczułam, że to dobra decyzja, bo przecież na niczym innym nie znam się tak dobrze, jak właśnie na tym.

Rodzice prowadzą sklepy we Wronkach. Skąd pomysł na Sieraków?

J.Sz.: To moje rodzinne miasto. Chciałam, aby sklep był jak najbliżej domu. Sklep mojej mamy jest usytuowany między dwoma dużymi zakładami pracy, więc o pewnych porach dnia wydostanie się stamtąd oznacza stanie przynajmniej pół godziny w korku. Chciałam tego uniknąć i wiedziałam, na co trzeba zwracać Cieszę się, że prowadzę Żabkę numer 8000 uwagę przy wyborze lokalizacji. Pierwsze zaproponowane przeze mnie miejsce nie zostało jednak zaakceptowane przez Żabkę – zadecydował o tym brak miejsc parkingowych przed lokalem – i muszę przyznać, że teraz bardzo się z tego cieszę, bo w tamtym lokalu powstała kwiaciarnia i faktycznie, ilekroć się tam wybieram, zawsze mam problem z zaparkowaniem samochodu. Natomiast miejsce, w którym jest mój sklep, podpowiedziała mi Żabka. Ani chwili się nie zastanawiałam. To był strzał w dziesiątkę! W dodatku droga do domu zajmuje mi… dwie minuty.

Rozmawiamy w dwa tygodnie po otwarciu twojej Żabki – jak pierwsze wrażenia
z prowadzenia własnego biznesu? W dodatku niedawno skończyłaś 20 lat, a twoja Żabka jest 8000. sklepem tej sieci…

J.Sz.: Bardzo się cieszę, że przyszło mi poprowadzenie 8000. placówki w Polsce. W dodatku mam najpiękniejszą Żabkę w rodzinie! I wyposażoną w mnóstwo narzędzi smart. Niektórych z nich na szczęście nie miałam jeszcze okazji przetestować, bo nie wydarzyła się żadna awaria, ale na przykład bardzo pomocne są czujniki, które ustawiają idealną temperaturę w sklepie, a także kamery, które naprawdę wszystko są w stanie zarejestrować. Podoba mi się też supernowoczesny ekspres do kawy, który nie tylko robi pyszną kawę, ale informuje nas, kiedy zabraknie mleka.

To jednak nie wszystkie udogodnienia…

J.Sz.:To prawda. Z myślą o naszych klientach przed placówką zainstalowano stojaki rowerowe, mini-warsztat, gdzie można szybko wyregulować hamulce i przerzutki lub napompować koła, oraz ekologiczną ławkę solarną, przy której można naładować telefon.

Skoro już jesteśmy przy klientach, chciałam zapytać, czy twoja Żabka cieszy się
dużym zainteresowaniem z ich strony?

J.Sz.: Pierwszy tydzień był niesamowity. Nie spodziewałam się tak ogromnego ruchu. To, co się wtedy wydarzyło, całkowicie przerosło moje oczekiwania. Sklep cały czas był pełen ludzi. Zainteresowanie było tak wielkie, że w pierwszą niedzielę nie poradziłabym sobie bez pomocy mamy. Wcześniej mieszkańcy Sierakowa jeździli na zakupy do Żabki w Międzychodzie, ale jak już rozeszła się wieść, że Żabka pojawi się w naszym mieście, to często byłam pytana na ulicy, kiedy wreszcie to się stanie. I faktycznie już pierwszego dnia przekonałam się, że ten sklep był tu bardzo potrzebny. Zresztą, to właśnie z myślą o klientach otwieramy go godzinę wcześniej, bo wielu z nich zaczyna pracę o szóstej rano, a na tym osiedlu to jedyny sklep, w którym można kupić produkty na śniadanie. Wszyscy mieszkańcy z okolicznych bloków przychodzą do nas rano po świeże, ciepłe bułeczki, a najlepiej mają ci, którzy mieszkają tuż… nad sklepem.

Poprzedni
Następny