Ponad 25 lat z Żabką – historia franczyzobiorczyni.
Wtym roku świętujemy 27 lat istnienia i z tej okazji rozmawiamy z Aliną Woźniak, franczyzobiorczynią z Rzeszowa, która jedną trzecią swojego życia spędziła z Żabką. Jej pierwszy sklep miał numer 83, prowadziła ich cztery w trzech miejscowościach. Franczyzobiorcami sieci są również jej syn i córka. Z rozmowy dla dowiemy się, jak na przestrzeni tych lat zmieniła się firma.

Pani staż jako franczyzobiorczyni Żabki jest imponujący – to ponad 25 lat! Jak z perspektywy czasu widzi pani momenty przełomowe w sieci?
Alina Woźniak: W ciągu tych lat Żabka przeszła wiele zmian – zmieniło się niemal wszystko: logo, wystrój, wyposażenie, asortyment. Jak otwierałam swój pierwszy sklep, nie było na przykład Centrów Logistycznych, sami zamawialiśmy towar w hurtowniach i wszystko zapisywaliśmy w zeszytach. Zapamiętałam zwłaszcza zmianę wyglądu sklepów, kiedy pierwsze logo – żaby na żółtym tle – zmieniło się na zielone, takie, które mamy obecnie. Dzisiejsza wizualizacja – która w moim sklepie jest od około ośmiu lat – jest dużo ładniejsza, nowocześniejsza i bardziej przyjazna.
Ile sklepów przez te wszystkie lata pani prowadziła?
A.W.: Pierwszą Żabkę z numerem 83 otworzyłam w mojej rodzinnej miejscowości – Ropczycach. Potem przez jakiś czas równocześnie prowadziłam jeszcze sklep w Dębicy. Po 17 latach Żabka w Ropczycach została zamknięta. Przeżyłam w niej dwie powodzie. Następnie, w 2013 roku, przeniosłam się do Rzeszowa – do dzisiaj prowadzę ten sklep, który został otwarty jako Fresh Market i jest największą Żabką w mieście. Przez jakiś czas w Rzeszowie miałam dwie Żabki, ale jedną przejął mój syn.
Jak przez te lata zmienił się asortyment Żabki?
A.W.: Bardzo, przede wszystkim w kierunku dań gotowych. Na samym początku nie było tych wszystkich szybkich przekąsek – kanapek czy hotdogów, co dzisiaj trudno nawet sobie wyobrazić. Kiedyś sprzedawaliśmy mięso, wędliny i sery na wagę. Po remodelingu to wszystko znikło, a pojawił się asortyment typu convenience, który podwyższył obroty i ściągnął do sklepów inną klientelę.
Jak wygląda współpraca z innymi franczyzobiorcami? Czy czuje pani przynależność do sieci? Tworzycie społeczność?
A.W.: Oczywiście, przez lata zresztą byłam trenerką, a potem partnerką ds.szkoleń. Trzy czwarte franczyzobiorców w Rzeszowie szkoliłam, więc znam ich osobiście. Zwłaszcza Ci starsi – jeżeli
mają jakiś problem – dzwonią, czasem nawet codziennie. Pomagamy sobie, jeśli na przykład czegoś komuś zabraknie w sklepie, bo zostało wykupione albo zapomniał zamówić. Mam też dwoje dzieci, które prowadzą Żabki – córka w Ropczycach, syn w Rzeszowie. Wiadomo, że się wzajemnie wspieramy w każdej sprawie.
Co poradziłaby pani osobom, które zaczynają pracę z Żabką?
A.W.: To działalność biznesowa, która wymaga tego, żeby o nią zadbać na wielu poziomach. Obserwuję, że zwłaszcza młodym franczyzobiorcom brakuje umiejętności rozsądnego gospodarowania pieniędzmi. Tłumaczę im, że jeśli mają lepszy miesiąc, wcale to nie oznacza, że następny będzie taki sam. Dlatego warto odłożyć pieniądze na podatki lub inne koszty, a nie wydawać od razu wszystkiego. Tego chyba przede wszystkim potrzebują się nauczyć. Poza tym warto sobie zdawać sprawę z tego, że sklep jest miejscem, które trzeba pilnować, cały czas mieć oko na pracowników i wszystko, co się w nim dzieje. Intensywny rozwój Żabki wymaga też tego, żeby cały czas się szkolić.
Co sprawia pani największą przyjemność w byciu franczyzobiorcą Żabki?
A.W.: Wszystko. Mam sentyment do mojej pierwszej Żabki w Ropczycach i cieszy mnie, że niedaleko tego miejsca moja córka ma teraz sklep, który się pięknie rozwija. Przychodzi tam mnóstwo młodzieży i doskonale działa w nim Żabka Café – wydaje mi się, że to taki znak czasów
Jak wyobraża sobie Pani Żabkę za kolejne 25 lat?
A.W.: Na pewno – i to widać już teraz – jeszcze bardziej do przodu pójdzie rozwój technologii. Dużym ułatwieniem staną się cenówki elektroniczne oraz zamawianie towaru przez program w tablecie. Myślę, że w tym kierunku pójdzie Żabka, żeby technologia pomagała człowiekowi w codziennej pracy, a nie go zastąpiła. Bo Żabki w przeważającej części są sklepami osiedlowymi – tak jak mój – które działają w ramach małej, określonej społeczności. Dlatego relacje i bezpośredni kontakt są i będą ważne również w przyszłości.