Pomysł na biznes z Żabką: Michał Szulczyk o niezwykłej tradycji swojego sklepu i 50-kilogramowym torcie dla klientów.
Za każdym sklepem Żabka stoi franczyzobiorca i jego wyjątkowa historia. W ramach serii „27 wywiadów na 27 lat” prezentujemy przedsiębiorców, którzy od lat rozwijają swoje biznesy pod zielonym szyldem. Michał Szulczyk opowiada o słynnych urodzinach sklepu, podczas których znika 50 kilogramów ciasta.
Jak zaczęła się Twoja przygoda z Żabką?
Michał Szulczyk, Franczyzobiorca: Pierwszy kontakt z Żabką miałem dzięki franczyzobiorczyni Annie Graczyk z Szamotuł. Dziś prowadzę osiedlową Żabkę, którą przejąłem po innym franczyzobiorcy. Gdy obejmowałem franczyzę, sklep był w fatalnej kondycji, nawet zastanawiano się, czy go nie zamknąć, a teraz stał się wysokoobrotową placówką. Żona i córka również prowadzą swoje Żabki i każdy z naszych sklepów jest inny, specyficzny.
Skąd tradycja organizowania urodzin Żabki?
M.Sz.: Urodziny organizujemy w tej osiedlowej placówce, ponieważ tam jest wielu stałych klientów. Po przejęciu sklepu trzeba było zjednać sobie na nowo mieszkających w pobliżu ludzi, więc pierwsza akcja promocyjna odbyła się przy ponownym otwarciu – grał nawet zespół, choć pora roku nie sprzyjała urządzaniu tego typu wydarzeń. Potem urządziliśmy spotkanie z gwiazdorem na Boże Narodzenie. Dzieci ubierały choinkę, ja byłem gwiazdorem, córka elfem – zapraszaliśmy dzieci, rozmawialiśmy z nimi i rozdawaliśmy prezenty. Na pierwsze urodziny przygotowaliśmy tort, który ważył około sześciu kilogramów. Klienci byli bardzo zdziwieni, z chęcią zostawali chwilę z nami. Było bardzo przyjemnie, wesoło, ludzie docenili to, że robimy coś specjalnie dla nich. W drugim i trzecim roku tort miał już 10 kilogramów, a od czwartych urodzin 35 kilogramów. W czasie pandemii nie mogliśmy urządzać tak okazałych urodzin, ale wróciliśmy do naszej tradycji, jak tylko było to możliwe – obecnie tort waży 50 kilogramów i cały znika w ciągu dnia! Klienci przyzwyczaili się do naszych urodzin, czekają na nie, dopytują, czy znów będzie tort i o której godzinie mogą przyjść. Sklep otwieramy bardzo wcześnie, bo już o 5:00. W tym roku od chwili otwarcia na naszych pierwszych klientów czekało 300 pączków i 300 jabłek. Rano wszyscy się spieszą, więc zazwyczaj zabierają ze sobą urodzinowe przekąski do pracy. Tort w sklepie pojawia się około godziny 10:00 i w tym roku o 15:00 nie było już ani jednego kawałka. Torty od początku piecze moja siostra, specjalizuje się w przygotowywaniu takich wypieków od ponad 10 lat.
Nie tylko z okazji urodzin, ale tak naprawdę na co dzień klienci okazują Wam dużo życzliwości…
M.Sz.: Myślę, że udało nam się stworzyć rodzinną atmosferę w sklepie. Klienci lubią do nas wracać. Pamiętają o naszych uroczystościach, przynoszą kwiaty, składają życzenia – nie tylko z okazji urodzin Żabki. Takie gesty ludzkiej życzliwości są niezwykle miłe. Czasem klienci potrafią przynieść mi obiad w niedzielę, bo w taki dzień pracuję w sklepie sam. To zawsze jest dla mnie wielkim i bardzo miłym zaskoczeniem.